Jest to druga część artykuły, zachęcamy do przeczytania jego CZĘSCI PIERWSZEJ.
Część II: Przysmak Króla Zygmunta, ulubione dania Lecha Wałęsy i niezapomniany deser Królowej Marysieńki
W tej części zaglądamy do królewskiego menu. Czekają na nas tradycyjne smaki, potrawy z historią i deser, który zostawił po sobie apetyt na więcej.
„3xP – Pyszne jedzenie, piękny wystrój, polska tradycja” – tak opisuje się Restauracja Gdańska i nie sposób się z tym nie zgodzić. Oczarowani wystrojem, wracamy do stolika – gotowi na kolejną ucztę, tym razem dla podniebienia.
Uwagę przyciągają ciężkie, solidne krzesła gdańskie, wykonane z litego dębu. Ich barokowe zdobienia i masywna konstrukcja sprawiają, że przypominają trony, które wypełniają całą restaurację. To nie są zwykłe meble – to prawdziwe arcydzieła, pełne dostojności, które przenoszą nas w czasy dawnej świetności Gdańska. Każdy detal został starannie wykonany. Na oparciach dostrzegamy misternie rzeźbiony Herb Wielki Gdańska: dwa krzyże, nad nimi pięciopłatkowa korona, a po bokach dwa lwy trzymające tarczę. Na dole widnieje wstęga z łacińską dewizą miasta, którą widzieliśmy już w Sali Królewskiej: „Nec temere, nec timide” – „Ani tchórzliwie, ani zuchwale”. Towarzyszy gościom, wyraźnie zaznaczona na każdym krześle. Ta historyczna dewiza doskonale oddaje ducha miasta i jego mieszkańców, podkreślając umiarkowanie oraz mądrość w podejmowaniu decyzji. Cała kompozycja nadaje przestrzeni majestatyczny charakter, przypominając o bogatej tradycji i dumnym dziedzictwie Gdańska. Każdy detal i bogate zdobienia sprawiają, że czujemy się, jakbyśmy przenieśli się w czasie na prawdziwą dworską ucztę.


Witrażowe lampki o ciepłym, bursztynowym blasku dodają uroku. Na stole czeka starannie przygotowana zastawa – srebrna cukiernica, elegancki serwetnik, delikatne obrusy. Każdy szczegół jest tu dopracowany – klasyczna elegancja przeplata się z dawnym stylem, tworząc atmosferę szlacheckiej biesiady. Po chwili kelner zapala wysoką świecę w masywnym świeczniku, a następnie podaje nam kartę dań, w której widnieje obietnica, że poznamy prawdziwy smak tradycji.
Zaproszenie do stołu w gronie gdańskich rajców, polskich monarchów i współczesnych przywódców – smaki, które przed wiekami królowały na ich ucztach
Tego wieczoru testujemy menu dla dwojga – zamawiamy przystawki i dania główne. Restauracja Gdańska to idealne miejsce nie tylko na kameralną kolację, ale także na spotkania w większym gronie. Widać to po licznych stolikach zajętych przez grupy przyjaciół i rodziny. Można zaobserwować wielu zagranicznych gości, co świadczy o ich zamiłowaniu do historii Gdańska i zasmakowania w tradycyjnej kuchni. Mimo dużej liczby gości, atmosfera pozostaje przytulna i kameralna – każdy stolik tworzy swoją własną, wyjątkową przestrzeń.


Specjalnością Restauracji Gdańskiej jest kuchnia starogdańska, polska i międzynarodowa. Menu to prawdziwa kulinarna podróż przez historię. Można tu skosztować potraw, które gościły na stołach najważniejszych osobistości – od gdańskich rajców, przez polskich monarchów, aż po współczesnych przywódców. Wśród nich znajdują się ulubione dania Prezydenta Lecha Wałęsy oraz przysmaki, które mogłyby zadowolić podniebienie samego Króla Zygmunta. Czas rozpocząć ucztę!
Na królewskich dworach uczty rozpoczynały fanfary, w gdańskich kamienicach – dźwięk stukających kielichów. Dziś zaczynamy od ulubionej przystawki Prezydenta Lecha Wałęsy.
Spośród zakąsek zarówno zimnych, jak i ciepłych każdy znajdzie coś dla siebie. Wybrałam jedną z ulubionych przystawek Lecha Wałęsy – łososia wędzonego z kawiorem Rajców Gdańskich. To danie o głęboko zakorzenionej tradycji, serwowane niegdyś na stołach gdańskich rajców jako symbol luksusu i wykwintności. W XVII wieku łosoś był rzadkim i drogim rarytasem, dostępnym wyłącznie dla elit. Dziś wprawdzie nie jest już tak niedostępny, ale jego wyjątkowy smak wciąż przywołuje atmosferę dawnych biesiad. Podany na czarnej, rustykalnej tacy, z kontrastującym czarnym i czerwonym kawiorem, prezentuje się jak małe dzieło sztuki. Zarówno wygląd, jak i pierwszy kęs potwierdzają, że mamy do czynienia z rybą najwyższej jakości. Do tego świeże białe i razowe pieczywo – całość stanowi lekką, ale wyrafinowaną przystawkę.


Dla tych, którzy chcieliby zasmakować pełnego doświadczenia kulinarnego inspirowanego wyborami Prezydenta Lecha Wałęsy, restauracja oferuje specjalny zestaw ulubionych dań. Oprócz łososia wędzonego z kawiorem Rajców Gdańskich, składają się na niego kołduny w barszczu czerwonym, soczyste żeberka wieprzowe, jabłko pieczone na słodko oraz wódka „Wałęsówka”. Zaobserwowałam, że zestaw ten cieszy się dużą popularnością wśród gości restauracji.

Druga przystawka – befsztyk tatarski w gdańskim wydaniu
Kolejna przystawka to befsztyk tatarski z polędwicy wołowej po gdańsku – danie o równie długiej tradycji. Otrzymujemy okrągły półmisek, na którym wszystkie dodatki podane są oddzielnie, co pozwala skomponować idealny kęs według własnych upodobań. Sposób podania zachwyca dbałością o detale. Żółtko serwowane w eleganckim srebrnym kieliszku sprawia, że cała kompozycja nabiera szlachetnego charakteru. Starannie posiekane mięso jest doskonale doprawione. Restauracja Gdańska udowadnia, że klasyka w najlepszym wydaniu zawsze się broni – ich befsztyk tatarski to przykład smaku i precyzji wykonania. Bez wahania możemy powiedzieć, że to jeden z lepszych tatarów, jakich mieliśmy okazję próbować.

Restauracja Gdańska dba nie tylko o smak, ale i o estetykę – sposób podania zachwyci każdego, kto „je także oczami”. Dania są serwowane z dbałością o każdy szczegół, a każdy element na talerzu ma swoje miejsce. Przystawki stanowią tutaj idealne wprowadzenie do uczty – pobudzają kubki smakowe, ale nie sycą zbyt mocno, zostawiając miejsce na danie główne. A to jest tak treściwe, podane od serca, że warto zachować na nie apetyt.
Dania główne – uczta na dworze Króla Zygmunta
Podczas przeglądania starannie skomponowanego menu naszą uwagę natychmiast przykuwa danie kuchni polskiej: zrazy wołowe – przysmak Króla Zygmunta. Skąd ta nazwa? Zrazy, które pierwotnie były daniem chłopskim, z czasem zdobyły popularność w kuchni szlacheckiej. W bardziej wyrafinowanej wersji pojawiały się na dworskich ucztach, a nadzienia stawały się coraz bardziej wyszukane. To właśnie w okresie renesansu i baroku potrawa zaczęła zdobywać uznanie wśród arystokracji i monarchów. Stała się również symbolem tradycyjnej kuchni, królując na stołach w wielu polskich domach.
Na królewskim stole nie mogło zabraknąć staropolskich specjałów, a wśród nich – zrazów. To jedno z dań, które szczególnie upodobał sobie Król Zygmunt. Szlacheckie danie, przygotowywane z duszonego mięsa, często gościło na dworskich ucztach, a jego aromat i bogaty smak doskonale wpisywały się w wystawny charakter dawnych biesiad.


Pierwszym zaskoczeniem jest pokaźny rozmiar dania. Porcja jest naprawdę solidna – dwa kawałki mięsa, do tego idealnie komponujące się dodatki: ziemniaki i buraczki podane w osobnym naczyniu. Pierwszy kęs wystarcza, by na ustach pojawił się uśmiech i ciche „mmm…” świadczące o doskonałym smaku. Nie wiem, czy Król Zygmunt również w taki sposób wyrażał swój zachwyt, ale to danie zdecydowanie zasługuje na królewską ucztę. Soczyste, miękkie mięso rozpływa się w ustach, natychmiast przywołując wspomnienia domowej kuchni. Smak łączy w sobie klasykę, tradycję i bogaty aromat.
Kaczka po polsku – danie pełne niespodzianek
Drugą propozycją jest kaczka po polsku z konfiturą wiśniową i jabłkiem pieczonym.
Sama nazwa brzmi wyśmienicie. To danie również zaskakuje swoją obfitością, ale jeszcze bardziej zachwyca sposobem podania. Duże kawałki soczystej kaczki polane są aromatyczną, gęstą konfiturą wiśniową z całymi owocami. Podane obok pieczone jabłko skrywa słodko-kwaśną niespodziankę – żurawinę, która idealnie współgra z delikatnością mięsa.


Kaczka jest przyrządzona perfekcyjnie. To propozycja, która zadowoli najbardziej wymagające podniebienia. Klasyczne dodatki – ziemniaki i duszona czerwona kapusta – dopełniają całość, czyniąc to danie znakomitym przykładem kuchni polskiej.
Słodka korona uczty – zwieńczenie wieczoru
Na deser miałam ochotę spróbować Tortu Gdańskiego Królowej Marysieńki Sobieskiej, ale niestety tego dnia już go zabrakło. Może to znak, iż był tak pyszny, że zniknął najszybciej? To tylko kolejny powód, by tu wrócić! Takich deserów się przecież nie zapomina… nawet jeśli się ich nie jadło.
Jednak prawdziwym deserem było zwiedzanie restauracji, która kryje w sobie wiele historycznych smaczków. Czy to wnętrze Sali Królewskiej było koroną uczty, czy może kunszt serwowanych dań? Trudno powiedzieć – bo to właśnie harmonia doznań uczyniła tę wizytę prawdziwie królewskim przeżyciem.
Restauracja Gdańska to bowiem nie tylko miejsce, gdzie można smacznie zjeść – to prawdziwe doświadczenie. To miejsce, gdzie nie tylko smakujemy historii, ale również ją widzimy i czujemy.

Gdańszczanka z pasją i kompasem ustawionym na Gdańsk. Pokażę Ci miasto z innej perspektywy, miejsca z duszą, unikalne widoki i smaki. Trójmiasto to nie tylko miejsce do zobaczenia, ale do przeżycia.